W sobotę pojechałam do siostry mojego ukochanego umalować ją na ślub koleżanki. Zdziwiłam się że mnie wybrała na wizażystkę bo ja nikogo w zyciu nie umalowałam prócz siebie hehe ale widać mój makijaż jej się spodobał więc zabrałam malowidła i pojechaliśmy. Miałyśmy mało czasu nie było mowy o próbnym makijażu więc wszystko robiłam na czuja. Uznałam że za wiele jej nie potrzeba bo ma bardzo wyraziste oczy ziemne brwi ciemne włosy ona w ogóle się nie maluje na co dzień więc gdybym jej zafundowała karnawałowy makijaż to wyglądała by jak klaun:) dobrałam dobre cienie tusz do rzęs i wyglądała ładnie tak delikatnie:) podobno wszyscy makijaż zauważyli i miło komplementowali hehe. Później pojechaliśmy odebrać syna owej siostry z kina i zawieźliśmy go na wesele a potem wstąpiliśmy do kwiaciarni bo prócz życzeń telefonicznych na dzień matki się z mamą nie widziałam bo jej nie było więc zakupiłam piękny bukiet mieszanych kwiatów i jeden malutki bukiecik od Martynki dla babci w podziękowaniu za wycieczkę. Mama bardzo się ucieszyła.
W niedzielę mieliśmy jechać puszczać latawiec. W między czasie odezwał się nasz kolega i zaprosiliśmy go na wspólne puszczanie latawca bo on taki samotny nie ma nikogo z matką się nie dogaduje, dziewczyny nie ma ma tu tylko brata a brat ma swoje życię więc chłopaka zaadoptowaliśmy hehe. Wpierw udaliśmy się na pyszne zapiekanki a potem na leśną polanę. Tam chłopacy próbowali puszczać latawiec ale konstrukcja okazała się do bani i nie latał mimo licznych prób...aż się połamał. My z inką rysowałyśmy na piachu zrobiłyśmy wianek tzn. koronę i ganiałyśmy się z psem po lesie. Ogólnie fajnie było. W drodze powrotnej mijaliśmy festyn więc musieliśmy skorzystać:) Wszystkie atrakcje dla dzieci były za darmo zamki dmuchane,malowanie buzi, i inne różne atrakcje zabawy które nawet nie wiem jak sie nazywają. Niestety aparat mi padł więc fotek nie ma. Kupiłam ince balona z helem z konikami pony tak się ucieszyła że aż ją zatkało hehe.Potem zakupy w biedronce i gotowa pizza na kolacje z biedrony hmmm całkiem smaczna była. Po zakupach musiałam jeszcze na 18 jechać w niedzielę do roboty ale warto skoro 2h mnie nie było a przywiozłam 900zł:) gdy wróciłam w domu był porządek a dziecko miało nowe miejsce do spania. Tata zrobił namiot z koca i krzesła i Inka stwierdziła że będzie tam spać i spała:)
dzień z latawcem:)
księżniczka w koronie
noc w namiocie
Dzisiaj inka do przedszkola jeszcze nie poszła bo mocno kaszlała i katar jeszcze paskudny. Więc organizowałyśmy czas w domu. Zabawa klockami w przedszkole, namiot w pokoju, picie herbatki na niby, rysowanie, malowanie farbami.... Skoczyłyśmy też na ryneczek i zakupiłam całą kobiałkę truskawek za 13zł:) i są pyszne słodziutkie choć małe i jakieś koślawe ale właśnie takie lubie najbardziej bo te kształtne i takie same są zazwyczaj niedobre i jakoś tam pewnie pędzone...
Wstąpiłyśmy też do PEPCO bo inka dostała od teściowej mojej 20zł na dzień dziecka więc zdecydowała że kupi sobie skakankę i i dwa breloczki jeden z księżniczką a drugi z minnie. Ja kupiłam ince dwie bluzeczki i kocyk na łóżko za 29,99zł a bluzeczki po 14,99zł:)
I wpadła dziś babcia z dziadkiem i inka dostałam czapeczkę z minnie co bardzo pasuje do jednej z bluzek
sezon truskawkowy ! pycha zrobiłam też galaretki z truskawkami i zostawiłam trochę do zjedzenia ze śmietaną i cukrem.A wasze dzieci jedzą truskawki? moja nie chce nic a nic:( a to przecież takie dobre
Szykujecie się jakoś na euro? ja tam zbytnio nie przeżywam ale inkowy tata ma już plan. Zapraszamy wszystkich na działkę i albo kombinujemy projektor albo bierzemy wielki tv i będzie grill piwo i mecze:)
Moje dziecie bardzo jest za truskawkamiurodzony jest w lutym a juz na 1 sezon az sie czasldo niech :-) aleniestety dostal alergi jakto odtruskawek ;-) teraz juz jest okwkoncuto juz kawaler 9 lat :-p
OdpowiedzUsuńCiesze sie ze pogodzilas sie z chlopem najgorsze jest jak jest kwas a mieszka sie pod jednym dachem ;-)
Widac ze weekend udany
Kocyk fajniusi nie bylojakis chlopiecych bo tez bym kupila
a różne były ale od razu zaznaczę że ten kocyk to bardziej do ozdoby i nie na lata bo taki raczej cieniutki:)
Usuńu nas w garażu stoi już przygotowany telewizor, chłopaki przyniosą ławeczki, trochę piwka itp.Ja mam w nosie te mistrzostwa.
OdpowiedzUsuńpopieram też mam w nosie:)
UsuńCieszę się bardzo, że się poukładało. I jest zgoda między wami.
OdpowiedzUsuńCzas super spędzaliście :) Martynka jaka szczęśliwa z wiankiem na głowie :)))
A tata miał genialny pomysł z namiotem :) Radość dziecka bezcenna :)
No u nas codziennie schodzi dwa kilo truskawek. Dziewczyny uwielbiają, my też :)))
A co do euro to Borys na całe szczęście fanatykiem w tym temacie nie jest. Woli sam pograć niż oglądać :) Za to Młoda ostatnio w biedronie darła się na cały sklep "Polska biało czerwoni, Polska... "i tak dalej :) No myślałam, że padnę :)
Buźka :-***
Widzę, że w temacie truskawek nic się nie zmieniło. Rok temu Martynka też chyba nie chciała ich jeść ;) Ja uwielbiam. Codziennie łubianka kupiona ;) Koktajle, z makaronem, do naleśników - wszędzie gdzie się da i jak się da jeść :))
OdpowiedzUsuńKocyk przepiękny!
ja tez w sumie mam gdzies, ale powiem Ci ze jak sie siedzi z ekipa, piwko pije, to nawet wciaga :)
OdpowiedzUsuńa truskawek ja tez nie lubie za bardzo, wiec sie Martynce nie dziw, po prostu niektorzy tak maja i juz.
Majka lubi truskawki i ja także mmmmmmmmmmmmmmm !
OdpowiedzUsuńFajnie że się dogadaliście z G.
My mecze w dwójkę obejrzymy i też będzie fajnie.
Buziak :*
Poprosze jeden truskawkowy koktajl :)
OdpowiedzUsuń