poniedziałek, 24 września 2012

Witajcie. W czwartek był festyn dla dzieci z okazji pożegnania lata.  Inki grupa była przebrana za kowboi. Ona była z tego powodu bardzo szczęśliwa bo niedawno stwierdziła że w przyszłości to ona właśnie kowbojem zostanie albo farmerem albo informatykiem ;) Dzieciaki miały występ na scenie. Tańczyli, śpiewali a ja jak widziałam tą moją córę skaczącą po scenie z uśmiechem od ucha do ucha taką dumna z siebie to po prostu nie mogłam ! łzy mi napłynęły do oczu, powieka drżeć zaczęła, warga też i w sumie dobrze że miałam okulary przeciwsłoneczne - nikt nie widział mego wzruszenia ;) Niestety zdjęcia z imprezy mam tylko dwa bo aparat który wtedy miałam -Nikon ten co go oddałam bo większość zdjęć robił rozmazanych odmówił posłuszeństwa i baterie padły. Ale mam swoje sposoby i zdjęcia i film będę mieć:)






KOWBOJE



Wcześniej tego dnia byłam w sh poszperać. I kupiłam kilka cudnych perełek.

Kurtkę dla Inki zimową- next piękny pudrowy róż i futerko na kołnierzu-stan jak nowa
pościel -komplet, projekt sióstr olsen również jak nowa z haftowanymi księżniczkami i gwiazdkami po prostu piękna. Już chyba 3 komplety pościeli kupiłam w sh i powiem wam że są dużo lepszej jakości niż te co kupiłam w sklepie. Te ze sklepu kosztowały po 80zł a kolory szybko traciły na mocy i pościel się mechaciła a te z sh są piękne cały czas.  Tak jak już w temacie pościeli jesteśmy to pamiętam jak jakiś czas temu zamówiłam do nas pościel z allegro jakąś tanią za chyba 30zł za komplet. Najpierw po otwarciu zszokowała mnie jej jakość- była tka cieńka że prawie przezroczysta. Pościeliłam łóżko, rano się budzimy i patrzymy w lustro a my jacyś tacy opaleni ( pościele były w brązach). Okazało się że pościel mocno farbuje. Wystarczyło mocniej palcem potrzeć. Inki piżama była do wyrzucenia tak pofarbowała ją pościel. Walczyłam ze sprzedawcą o zwrot pieniędzy bo ta pościel po  prostu była nie do użytku. Zwrócił mi  większość kasy a pościel wywaliłam.

kupiłam też Ince dwie spódniczki jeansowe
przebranie diabełka-nowe na bal przebierańców się przyda

sobie nową kamizelkę firmy PAPAYA taką robioną chyba na drutach o pięknych wzorach-pokażę jak zrobię sobie w niej zdjęcie.

Później poszłam jeszcze do lidla i kupiłam fajną sukienkę z dzianinki dla Inki za 29,90 i rajstopki w groszki do tego za 9,90 Polecam ! fajny komplet










W sobotę byłyśmy z Inką w domu same bo Inkowy tata pojechał na pogrzeb męża siostry mojej teściowej która zresztą zmarła jakieś 2-3 miesiące temu ( siostra teściowej zmarła a  nie teściowa). To niesamowite mąż tak tęsknił po odejściu żony, nie jadł, siedział tylko na cmentarzu, bardzo schudł i po prostu umarł z tęsknoty. To było bardzo fajne małżeństwo widać było że bardzo się kochali. Mieli fajny domek na wsi w domku zawsze czyściutko buty zdejmowało się przed wejściem :) Mieli kury świnie i byli bardzo szczęśliwi- bił od nich taki entuzjazm, ciepło...... szkoda, przykre ale i piękne niesamowite TAKA  MIŁOŚĆ SIĘ NIE ZDARZA.
Gdy G wrócił z pogrzebu pojechaliśmy do takiego gościa co miał lodówkę do oddania ( mojej mamy znajomy) bo potrzebowaliśmy małej na działkę a on właśnie taką miał :)  Później pojechaliśmy oddać nasz aparat który niedawno kupiliśmy bo nie byliśmy zadowoleni. I znów utkneliśmy na stanowisku z aparatami. I tak jak wcześniej wybraliśmy aparat za 650zł tak teraz padł wybór na aparat za 2tys.  Stwierdziliśmy że jak mamy kupować coś co nas niezadowoli a będzie bo będzie to po co w ogóle kupować.  Ten aparat nas zauroczył. Robi niesamowite zdjęcia. Jeszcze się go uczymy.  Ja uwielbiam robić zdjęcia teraz to już w ogóle chyba stanie się to moją pasją:) Jestem mega zadowolona. Zdjęcia są super jakości, filmy są super jakości, ma wysuwany ekran więc możemy sobie sami zdjęcie zrobić. Ma mnóstwo bajerów i po prostu polecam ! i nie jest ogromnych rozmiarów a to mnie cieszy bo ja lubię nosić aparat cały czas przy sobie:)


SONY NEX- F3

mama się bawi:)
(podczas sobotniego grilla)






mniam mniam












 wcześniej w domu coś ala artystyczne miało być i wyszło całkiem fajnie:)

 widziałyście psa co je maliny prosto z krzaka?

Inka z ciocią Karoliną ( córka siostry mojej mamy przyjechała do mojej mamy na kilka dni)



szaleją

szczęśliwa bo ma fajną zabawkę :)

....dziś Inka do przedszkola nie poszła- pierwsza choroba w tym sezonie przedszkolnym się rozwija. Większość dzisiejszej nocy dziecko przekaszlało :/

środa, 19 września 2012

Takie tam pitu pitu ;)

Dzień dobry środowo :)  Dzisiaj Inka ma festyn w przedszkolu i występy. Idę na 16 zobaczymy co tam ciekawego będzie się działo. Od rana szykowałam jej strój kowboja( jeansy, koszula w kratę i kapelusz kowbojski). Wczoraj miałam trochę roboty. Po spotkaniu u klienta pojechałam po Inkę do przedszkola i do domu bo miałyśmy piec babeczki. Zdążyłam tylko wejść do domu i zadzwonił kolega czy mogą wpaść z synkiem i narzeczoną na kawę. Powiedziałam -wpadajcie ! i po 20 minutach byli już u nas. Inka dostała zaproszenie na urodziny do kolegi na 7.10.2012 i już nie może się doczekać:) Goście posiedzieli u nas do ok. 18.30. Jak poszli wzięłam się z Inką za pieczenie babeczek. Potem kąpiel i spanie. Dzisiaj przyjeżdża moja siostra cioteczna( będzie nocować u mojej mamy) nie widziałam jej kilka lat.....  Jutro planujemy wyjście na piwko bo są urodziny pewnego Pubu w naszym mieście który lubimy. Mam nadzieję że teściowa zgodzi się posiedzieć z wnuczką. Nie widziała jej już w sumie chyba z 2 tygodnie. Pamiętacie jak pisałam o zakupie mebli? pisałam tez o gościu który był strasznie flegmatyczny i nie widział o czym mówi. Tak jak mówiłam szanują jak ktoś się uczy, wiadomo nikt na początku nie jest specjalistą w danej dziedzinie ale do cholery jasnej nie lubię jak ktoś nie wie czegoś a udaje że wie. Wiedziałam że będą problemy. Gość zapewnił nas że meble są na magazynie i miały być u nas dwa dni po zakupie. Minął już ponad tydzień i mebli nawet nie ma na magazynie :/ Ciekawe czy we wrześniu się ich doczekam.  Facet nam mówił po prostu to co chciałyśmy usłyszeć a nie prawdę. Co do nowego zakupu-aparatu to jestem jednak nie zadowolona. Owszem potrafi zrobić piękne zdjęcie ale trzeba się nieźle namęczyć. Na 10 zdjęć zrobionych jedno jest piękne inne rozmazane albo jakieś zbytnio rozświetlone tak więc oddajemy. Tak rozmyślam o tym aparacie że aż mi się dzisiaj śnił:) Śniło mi się że kupiłam inny i było to samo :/


KILKA FOTEK Z WCZORAJ

Przed wyjściem do roboty
a tu widać zakurzone lustro hehe


Inka po wyjściu z przedszkola




oj coś się panienka nie wyspała



małe zakupy w drodze do domu



kupiłam Ince w lidlu fajną bluzeczkę za 17,99zł bluzeczka z wszytym bolerkiem:)


babeczki z płatkami czekolady (kupna mieszanka)



a to coś dla was - trochę słodkości;)



Zapomniałam o poniedziałku ! Zapomniałam tez napisać że podczas ostatniego pobytu w lesie znaleźliśmy też kilka grzybków jadalnych:) Nie było ich dużo - ok. 12 zrobiłam z nich w poniedziałek sosik na śmietanie.. Miałam do sosu usmażyć placki ale sos tak pięknie pachniał i smakował że zjadłam go zaraz po zrobieniu z bułką:)





Po odebraniu Inki ruszyłyśmy do domu po rowerek i na plac zabaw bo piękna była pogoda.Tam Inka szalała z dzieciakami, byli tez jej znajomi z przedszkola więc później ciężko ją było zachęcić do powrotu do domu.


Inka szalała a mama czytała gazety


zziajana

poniedziałek, 17 września 2012

Witajcie. Weekend znowu za nami:/ W sobotę mieliśmy maraton po sklepach. Myślałam że nogi mi odpadną. Chodziłam w tych nowych butach a ja istota lubiąca wygodę długo nie chodziłam na butach na obcasie więc teraz jak się wybrałam i to od razu  na shoping to myślałam że padnę. Zapowiadało się niewinnie- miał być jeden sklep a byliśmy chyba we wszystkich galeriach w mieście. I wiecie co? mi się wcale nie chciało łazić po sklepach ale G chyba upadł na głowę bo zazwyczaj to on marudzi jak ja chce chodzić po sklepach a teraz to on mnie ciągnął. W sumie wielu rzeczy nie kupiliśmy. Za to jeden konkret - aparat fotograficzny-Nikon COOLPIX s6300. G spędził na rozmowach z gościem od aparatów chyba z 1,5 h. W naszym budżecie- mogliśmy tak bez rat wyłożyć z 800zł gotówki i gość mając na uwadze nasz portfel polecił nam właśnie ten aparat. No nie wiem jestem narazie średnio zadowolona. Kolory jakieś dziwne wychodzą-podobno to kwestia ustawień. Narazie się docieram z nowym sprzęcikiem. Podoba mi się w nim że jest malutki i mogę go wszędzie ze sobą nosić bo przecież nigdy nie wiadomo kiedy będzie coś wyjątkowego wartego sfotografowania.


jedno z ładniejszych zdjęć które zrobiłam aparatem

W kappahl były przecenione akcesoria dla dzieci. Kupiłam klapki za 15zł a drugą rzecz ( tu akurat okulary )miałam za darmo. Stroje kąpielowe były przecenione- 10zł. My zimą jeździmy na basen więc się przyda:) Reasumując za te 3 rzeczy zapłaciłam 25zł:))))




Podczas sobotniego shopingu podjeliśmy również decyzję o poważnym zakupie. Przechodząc obok sklepu zoologicznego zakochaliśmy się w małych szczurkach. Kiedyś miałam szczury. Są to bardzo inteligentne zwierzęta i czyste wbrew temu co się mówi. Jak byłam mała mieliśmy w domu szczura wspaniałego co często chodził luzem po domu jak się zagwizdało to przychodził by po prostu jak członek rodziny jak pies.  Inka bardzo zachciała szczurka ja w sumie też. Ostatnio były u nas pod opieką świnki koleżanki i wiem już że Martyna potrafi się zająć takimi maluchami i kocha zwierzaki. Szczurków nie kupiliśmy ale decyzję podjeliśmy. Teraz się przygotowujemy do ich przybycia. Kupiłam też sianko ale to chyba się szczurom nie przyda....nie wiem muszę poczytać.




Klatkę wypatrzyłam w necie. Musi być wysoka i musi mieć różne kryjowki,  domki, schodki itp bo szczury to uwielbiają. Jak znalazłam w necie forum o szczurach i zobaczyłam co ludzie im robią to byłam w szoku. Teraz jak zna złość żadnego super domku znaleźć nie mogę.

tu mamy taki przykład zapożyczony z netu:)


 Chcemy kupić dwa szczurki bo to zwierzęta lubiące towarzystwo. Będą to dwie samiczki.

W niedzielę pojechaliśmy na długi spacer po lesie i wyprobować aparat:)

jestem i ja :)



panna Cyzia


brudy w lesie:/




 PURCHAWY !







i inne muchomory:)






To zdjęcie niestety nie wyszło......pająk taki wielki a ja taka maleńka muszka !

a tak wieczorem po leśnych wędrówkach dziecie padło w łóżku, wcześniej układając sobie piramidę z poduszek:)

Mój szalony pies szuka jakiegoś zwierzaka....pod koniec zorientował się że Pani sobie poszła

filmik chyba się nie załączy- jakiś błąd mi wyskakuje

czwartek, 13 września 2012

Dzień dobry !

Wtorek
Rano pracowałam. Po pracy pojechałam do mamy i stamtąd wyruszyliśmy ja mama  i Krzysztof (mój ojczym) na rundkę po sklepach meblowych w celu kupienia wreszcie mebli do naszej firmy.  W pierwszym dużym sklepie meblowym już pewne meble biurowe wpadły nam w oko ale niestety były tylko w kolorze- czereśni a ja chciałam venge albo coś w szarościach. W między czasie Krzysztof zadzwonił byśmy przyszły do baru na piętrze coś zjeść. Zrobiłyśmy sobie przerwę choć ja uważałam i ostrzegałam że w sklepach meblowych i to w takim miejscu gdzie nie ma ruchu nie powinno się jeść hehe. No ale ok. Żeby było bezpiecznie  zamówiłyśmy placki ziemniaczane ze śmietaną. Pomyślałam - tego nie da się zepsuć. W menu w ogóle mieli placki ziemniaczane ze śmietaną, cukrem i cynamonem! kto je coś takiego? Czekałyśmy na placki chyba z 30 minut. Pewnie musieli skoczyć po ziemniaki do sklepu hehe. Gdy dostałyśmy wreszcie placki były one wszystkie takie same- jak od jakiejś foremki, w smaku były obrzydliwe. W tych plackach chyba w ogóle nie było ziemniaków???? były przedziwne w smaku i na dodatek były polane słodką śmietanką ! masakra. Miałyśmy dobre humory więc awantury nie zrobiłyśmy ;) Mają tam chyba z 30 stolików i wszystkie puste, nie dziwię się. Potem pojechałyśmy jeszcze do dwóch sklepów ale ostatecznie wróciłyśmy do pierwszego i tam starałyśmy się coś wybrać. Pomagał nam, choć nie wiem czy to można nazwać pomocą pewien młody Pan-pracownik sklepu. Był chyba nowy w zespole. Biurka już miałyśmy wybrane i chciałyśmy dobrać regał. Powiedziałam mu czego oczekujemy- kolor venge, żeby cena nie była wysoka. Zaprowadził nas pod regał piękny full wypas ale kosztował prawie 2 tys. a prosiłam o coś w niskiej cenie. Otworzył buzię ze zdziwienia, był taki flegmatyczny, powiedział aha.... Potem mówię mu że chce żeby biurka i regal były w tym samym kolorze, żeby nie różniły się odcieniami. Pokazałam mu biurko które mi się podoba i on powiedział : to będzie dokładnie ten kolor ! i prowadzi nas potem do innego regału. Ja patrze a regał mi inny ciut kolor i inną strukturę okleiny a ten wciska mi że to to samo. Zaczęłam mu udowadniać. W pewnym momencie ta jego nieporadność i niewiedza zaczęła mnie tak śmieszyć, że gdy nas prowadził do kolejnych mebli musiałam schować się na chwilę gdzieś za filarem i popłakałam się ze śmiechu. Dostałam takiej głupawki że nie mogłam się opanować. Ufff jakoś się pozbierałam i meble już zaliczkowane i teraz czekamy na transport. Po zakupach zajechałam do mamy, mama zamówiła pizzę, trochę pogadaliśmy i wróciłam do domu.

Środa

W środę czułam się jakoś do d.... zmęczona, nic mi się nie chciało. Pojechałam do Rossmana po kilka rzeczy.Kupiłam też m.in. olejek do masażu z firmy alterra( polecana przez was drogie czarownice) i Radical szampon również przez was polecany. Jeszcze specyfików nie wypróbowałam. Mam nadzieję że będę zadowolona. Potem zaliczyłam netto , mięsny, wpadłam do pepco ale nic nie było ciekawego. W domu starłam na tarce cały gar ugotowanych buraków i teraz ja zapakuje w słoiki by były na zimę do obiadu. Zrobiłam też kotlety mielone.Zmieniłam świniom wióry.




Potem pojechałam po Inkę do przedszkolai powinnam wam tu pokazać zdjęcia które tam zrobił ale nic nie mogę znaleźć nie wiem gdzie one się podziały:/ Wieczorem przyjechała moje koleżanka po swoje świnki, które były u nas ponad 2 tyg. Ania w tym czasie była na wycieczce w Chinach. Dostlaiśmy upominek:zielona herbata, wachlarzyk, chińskie słodycze ( niezbyt dobre), jakiś alkohol ale śmierdzi hehe i nie wiem czy go wypijemy ;), figurki buddy. Ania z wycieczki zadowolona chociaż zmęczona.


Martyna dzielnie zniosła rozstanie ze świnkami. Gorzej nasza Cyzia bo ona się przywiązała do świnek traktowała je jak swoje szczeniaki-lizała skubała. Zobaczcie sami:)




 Czwartek
Dziś jeszcze nic ciekawego się nie wydarzyło.Wstałam po 7 wyszykowałam Inkę do przedszkola. Obudziłam się z zatkanym nosem:/...... Na śniadanie zrobiłam sobie kawę w kubku Inki i kanapkę z masłem i miodem:)





Miłego dnia :)

poniedziałek, 10 września 2012

Witam was w poniedziałek! jak tam weekend wam minął?

 W piątek zadzwoniła do  mnie mama i zaprosiła mnie na randkę a dokładnie na buszowanie po naszym centrum handlowym Kaskada. Umówiłyśmy się na miejscu. Wyszykowałam siebie i Inkę, wsiadłyśmy w auto i trochę z obawą ruszyłyśmy. Temu z obawą bo w centrum miasta akurat odbywała się impreza może ktoś z was słyszał- Rajd Baja (byli tam m.in. Michał Wiśniewski, Adam Małysz, Krzysztof Hołowczyc). Było pozamykane kilka ulic i bałam się że właduje się w korek. Nie było tak źle dotarłam na miejsce w miarę szybko. Parking Kaskady jest trochę wkurzający jak dla mnie, raz tylko tam byłam autem i teraz  w pewnym momencie wjechałam pod prąd :/ szybko się zorientowałam i musiałam zawracać a łatwo nie było bo wąsko, ruch duży bo wszyscy tam parkowali i szli na imprezę, zestresowałam się Inka mnie kierowała hehe i uspokajała ( mama dasz radę) i dałam radę. Miejsc do parkowania nie było więc wjechałam na parking wyżej i tam luz chyba mało kto wie że tam kilka pięter parkingu.
Babia czekała pod kulkowem( sala zabaw dla dzieci) Inka od razu chciała tam iść. Wsadziłyśmy ją do kulkowa i poszłyśmy na godzinkę na zakupy. Babia powiedziała że ma kasę i chce nam coś kupić:) Mama kupiła mi szare rurki i szarą bluzkę nietoperka w C&A a Ince białą śliczną bluzeczkę i czarny sweterek( będzie miała na uroczystości w przedszkolu).

słabo widać ale bluzeczka ma wypukłe kwiatuszki i doszytą kokardkę jest prześliczna. Sweterek to sweterek- sukienka-jak się zapnie na dole ma falbanki.


Wróciłyśmy po Inkę do kulkowa ( nie chciała wyjść) i później poszłyśmy do Mc donalda  który też jest w Kaskadzie( wiem wiem świństwo ) ale chodzimy tam rzadko. Akurat miałam zniżki do Mc donalda. Wzięłam dwa happy meale- jeden dla Inki a drugi dla siebie i Inka miała dwie zabawki. A dla babci postawiłam inny zestaw:)


Gdy tak siedziałyśmy w Mc donaldzie kilka razy dzwonił do mnie G z pytaniem gdzie jestem.  Myślę sobie co on mnie tak szpieguje. Nagle wyłania się zza rogu- niespodzianka ! posiedział z nami chwilę i poszliśmy razem kupić Ince buty bo z adidasków już wyrosła i potrzebowała jakieś przejściowe przed butami zimowymi. Wynalazłam jej takie za 39zł. Kupiliśmy tatuś zabrał Inkę do domu a my z babcią jeszcze szukałyśmy butów dla mnie ( babcia chciała mi kupić). Przymierzałam chyba z 10 par butów takich do 100zł i  w każdym wyglądałam beznadziejnie, coś było nie tak. Albo za bardzo fikuśne albo za dużo poprzyczepiane a ja lubię prostotę. Lubię też czasem przymierzyć buty droższe po prostu by się obejrzeć nawet nie myśląc o zakupie. I tak przymierzyłam piękne buty ze skóry całe czarne, proste bez pierdół  eleganckie wyglądałam w nich pięknie. Babcia też to stwierdziła i powiedziała że muszę je mieć i mi je kupiła a w sumie dołożyła mi 200zł resztę ja zapłaciłam - całe 79 zł :)




 Byłam tak szczęśliwa jak dziecko które dostało pierwszego cukierka w życiu. Mama tak się cieszyła że ja się cieszę że miała aż łzy w oczach. Po prostu cieszyła się moim szczęściem. Ona jest niesamowita- moja mama ! Prawie się rozpłakała bo ja się tak cieszyłam widzę że jestem jej całym światem ja i Inka oczywiście:) a i ona jest całym moim światem. Jesteśmy jak dwie połowy, rozumiemy się bez słów, mamy podobny gust, świetnie się razem bawimy i o wszystkim możemy pogadać.

Ja i moja mamcia ( zdjęcie z 2001roku) jedno z moich ulubionych zdjęć



Odwiozłam mamę coś przed 21.

Sobota
Hmmm właśnie dzowniłam do G zapytać co robiliśmy w sobotę? mam jakaś dziurę w pamięci. On stwierdził że też ma dziurę ale jakoś przez tel mniej więcej sobie przypomnieliśmy co robiliśmy.
Pojechaliśmy do naszego teatru dla dzieci PLECIUGA była tam impreza plenerowa. Dzieci robiły swoje kukiełki. Na miejscu okazało się że kukiełki mogą robić dzieci co wcześniej były na spektaklu ale ja jak to ja wkręciłam się:) miejsce było wolne i Pani nam pozwoliła:P Zrobiłyśmy z Inką kukiełkę Zuzię. Zuzia nam potem towarzyszyła przez cały dzień i była bardzo dowcipna podjadała Ince jedzenie w restauracji, podrywała inkowego tatę, i zadawała różne dziwne pytania:) Kupiliśmy też bilety do teatru na sztukę dla dzieci pt. SŁOŃ- wolny termin dopiero na 30 września więc czekamy:)

Zuzia już trochę sfatygowana. Jest to jedyna lalka-kukiełka która Inka lubi:)


Po tworzeniu kukiełki poszliśmy do kawiarni przy Pleciudze i zjedliśmy po deserze lodowym a Inka szalała przy fontannie. Później po pewnym czasie zgłodnieliśmy i wybraliśmy się do restauracji Trattoria ( jakoś tak się nazywa) byliśmy tam pierwszy raz. Spojrzeliśmy w menu i po dłuższym studiowaniu karty zrobiliśmy angielskie wyjście. Talerz zupy za 20zł to chyba jednak za dużo. A dania po około 50zł od osoby. W Pleciudze dorwaliśmy mały przewodnik po imprezach i lokalach  i tka trafiliśmy do restauracji Santorini. Ja zamówiłam makaron penne z kurczakiem w sosie z grzybów leśnych a G zamówił  karkówkę z dipem czosnkowym. Inka chciała frytki  a potem podjadała nasze dania. Jedzenie było bardzo smaczne, muzyka w lokalu fajna ale wystrój nieciekawy.


Niedziela

W niedzielę wybraliśmy się zobaczyć nasze Polskie gwiazdy na rajdzie Baja który odbywał się akurat tego dnia blisko nas.

tatuś i jego marzenie ( mi tam się nie podoba)



tankowanie




Adam Małysz  ! :)
fajny skromny człowiek. Rozdawał autografy z rumieńcem na twarzy jakby się wstydził.


widzicie te czerwone włosy? chyba nie muszę pisać kto to????
Inka powiedziała : Mamo to nie mogą być włosy to na pewno czapka
Mamo to nie może być ludź !


a tu siedzi Hołowczyc ( ten bez okularów) nie wychylał się do fanów, nie odzywał jakoś tak udawał że ich nie ma......nie spodobał mi się ten facet.



jak w takim aucie skupić się na jeździe????




był i dmuchany zamek !


Połaziliśmy trochę między fajnymi autami, ciekawymi ludźmi i pojechaliśmy coś zjeść. Później odezwał się kolega G i zabraliśmy go ze sobą bo też głodny był:)


Inka czeka na jedzonko i robi występ uliczny
tańce i śpiewy dla wszystkich za darmo !


Później zdecydowaliśmy że idziemy na rower. Rowerami pojechaliśmy znów na Rajd Baja ale podczas jazdy po płytach betonowych ( śmiałam się że zaraz szczękę zgubię) koledze rozwalił się ząb ! rozpadł się na kawałki i nas opuścił -popędził do dentysty) Zrobiliśmy trochę km na rowerze, zajechaliśmy na plac zabaw gdzie Inka trochę porządziła a potem już do domku.


szaleństwa z tatą( chyba sobotnie)




padnięta królewna zasnęła w koronie




piątek, 7 września 2012

Kolejny dzień z motorkiem w d.... mam za sobą:) Hmmm chyba zapomniałam napisać że wczoraj moje dziecię było już na pierwszej w tym roku przedszkolnym wycieczce autokarem nad jezioro. Był to wyjazd pod hasłem ekologii. Dzieciaki wpuszczały rybki do wody uczyły się segregacji śmieci. Dostali dyplomy za postępy ( jeszcze nie widziałam dyplomu podobno muszę odebrać od Pani tak przynajmniej Inka mówiła). Jestem bardzo zadowolona z tego przedszkola. Organizują dużo imprez dla dzieci i wyjazdów i dużo osób zapraszają do przedszkola. Inka wyjeżdżała już m.in. na gospodarstwa agroturystyczne do zwierzątek, do teatru, nad jeziora. Do nich z wizytą przybyli m.in policjanci, strażacy, straż miejska, dziewczyny z drużyny siatkówki. Byliśmy też z przedszkola na takim meczu siatkówki i tak nam się spodobało że staliśmy się kibicami i w sezonie chodzimy na każdy mecz:) Zapraszani są też rodzice do czytania bajek - kto chętny i kto ma czas. Akcja cała Polska czyta dzieciom. Uważam że z przedszkolem lepiej trafić nie mogliśmy.

Rano odprawiłam dziecię do przedszkola. Sama pojechałam na zakupy na obiad i do sh z wizytą:)

kupiłam sobie fajną jak nową kurteczkę gapa, kolor jest ciemniejszy  niż na zdjęciu. Fajnie wygląda. Ince kupiłam bolerko i fajne spodenki jeansowe za wszystko zapłaciłam 20zł


Na obiad przyrządziłam pyszny gulasz z kurczaka( z pieczarkami, cebulką i śmietaną) do tego ziemniaczki i kalafior


galaretki pomarańczowe z budyniem czekoladowym i malinami:)

ta bez malinek to dla Inki bo ona nie lubi niestety

Zrobiłam też galaretki owocowe. Kolejne zakamarki mieszkania wyszorowałam. Później pojechałam zawieźć mojemu G coś do jedzenia do pracy i przy okazji wymienił mi kluczyk od auta na nowy ( plastiki). Wracam do auta by jechać po małą a ono nie chce zapalić. Zdenerwowana zadzwoniłam do G. On przyszedł, główkował i kazał mi iść na piechotę po małą ( w sumie blisko mam od niego). Po minucie zadzwonił bym wracała bo już zrobił. Okazało się że immobilaizera nie przełożył i temu auto nie chciało zapalić a bałam się że znów czekają mnie wydatki :/ Zabrałam Inkę z przedszkola i odstawiłyśmy auto pod dom, zabrałyśmy psa i poszłyśmy na działkę po śliwki. Doszła do nas koleżanka ta z dwójką dzieci i razem zrywałyśmy śliwki chociaż w sumie to ja zrywałam a ona goniła swoje dzieci po działce, które w ogóle się jej nie słuchały. Szkoda mi Kasi ona całe dnie z nimi walczy a ja bym chyba zwariowała no ale ona musi coś z tym zrobić przecież nie da się tak żyć. Wieczna pogoń krzyki, proszenie, grożenie a oni mają to gdzieś jakby byli głusi i uciekają. Z działki z owocami poszłyśmy jeszcze na działkowy plac zabaw a potem do domu.





 G o dziwo przyszedł do domu koło 18.30 na ta godzinę zrobiłam dla niego obiad i ciasto mniej więcej w tym samym czasie ze śliwek. Później pojechaliśmy do castoramy bo deska nam się zerwała w wc :/ ale ceny desek w casto są straszne. Taka jak mamy kosztuje tam 140zł a ja ją kupiłam za jakieś 60zł. Kupię w innym sklepie. W casto kupiłam taki pojemnik na płyn do mycia naczyń( stary mi się zepsuł) co montuje się w blacie kuchennym i wystaje tylko nalewak a cały pojemnik z płynem jest pod szafką. Ładnie to wygląda, przynajmniej nie stoją mi w kuchni żadne butle z płynem.Potem pojechaliśmy do lidla po lody:) Kupiłam tam sobie piżamkę.

3 częściowa za 44zł. Milutka w dotyku  o ślicznym kolorze(trochę ciemniejsza niż na zdjEciu) Dla G się podoba jak mam tylko spodnie i koszulkę a jak założyłam ten ala sweterek to powiedział że jak stara baba wyglądam hehe ale mi się podoba to w końcu na zimę:)

Wieczorem zasiadłam sobie w nowej piżamce i zjadłam sobie coś pysznego 
malinki ze śmietaną i cukrem


To co jest napisane powyżej pisałam wczoraj :)

Dzisiaj już mam trochę lenia. Pogoda nieciekawa zimno i deszcz pada. Poszłam na strych po cieplejsze kurtki. Przejrzeć co mam, co oddać, co sprzedać. Zrobiłam porządek w ciuchach Inki. Z wielu rzeczy już wyrosła. Jakiś czas temu pisałam że oddałam potrzebującej babce z 4 dzieci ( w tym dziewczynka 3 latka) trochę ciuchów i zabawek z których Inka już wyrosła. Ostatnio przeglądałam ogłoszenia i znów ta babka prosi o pomoc. Napisałam że ciuszki mam do oddania i ona znów chętnie przyjmie. Napisałam też że nie są to ciuszki w idealnym stanie ale nadają się do noszenia, mogą mieć plamkę bądź mogą być zmechacone gdzie nie gdzie ale odpisała że chce.


przegląd garderoby jesienno- zimowej:)


odzież przygotowana do oddania: bluzki, bluzy, spodnie, piżamki, sukienki, kapcie,buty w tym zimowe, czapki, i nawet paczka chyba 30 gumek do włosów bo tego mamy aż nadto a miałam jeszcze paczkę zamkniętych-nówek. Jeżeli macie ciuszki których nie sprzedacie, nie macie komu oddać to zachęcam do oddania je komuś potrzebującemu.



Miłego Dnia