W piątek dzień miałam jakiś taki szalony. Ogólnie czas szybko zleciał. Wpadła do mnie mama i zrobiłyśmy napad na 2 sh ale nic nie było ciekawego. Później jakieś zakupy w biedronce też razem z mamą potem pojechałyśmy po Inkę do przedszkola. Inka była przezczęśliwa że babcia po nią przyszła. Potem babcię podrzuciłam pod działki bo tam dziadek wędził a sama pojechałam pod dom zostawiłam auto i popędziłam na przystanek z Inką po moją koleżankę jeszcze z podstawówki która obecnie mieszka w Japonii a do Polski przyjechała na miesięczne wakacje. Aj jak ja bym chciała pojechać do Japonii ale to droga wycieczka Asia za podróż za jedną osobę płaci w dwie strony ok 7 tys. plus jeszcze jej synek Artur gdzie opłata jest podobna.
Asia to prześliczna dziewczyna w Japonii robi trochę za modelkę chyba między innymi dla shiseido(czy jakoś tak to się piszę) Ma przepiękne zdjęcia z sesji zdjęciowych. Asia ma też brata bliźniaka co mieszka w Polsce i też jest bardzo przystojny ( to najładniejsze bliźniaki hehe )
Dzieciaki bawiły się razem i też obok trochę też sobie dokuczały.Artur jest bardzo żywiołowy jeszcze jak najadł się ciastek dostał energii i skakał jak małpka aż kwiatek wywrócił i prawie głośnik urwał hehe.Z Asią nie mogłyśmy się nagadać to taka fajna szczera osoba bardzo wesoła po prostu niesamowita, szkoda że mieszka tak daleko. Po 18 odwiozłam Asię z Arturkiem do domu i mam nadzieję że przed ich wyjazdem jeszcze się spotkamy.
Martynka polubiła swoje nowe dywaniki choć pokręciła jak to ona trochę nosem i mówiła że wolałaby jeden duży ale na małych też fajnie się bawi.Uważam zakup za udany.
Sobotę miałam pracującą. Inkowy tata razem z sąsiadem wzięli się za nasze wspólne podwórko z tyłu domu, zamkneli przejście przez które wszyscy przechodzili na skróty podrzucali nam śmieci itd. Nasze podwórko wyglądało jak jeden wielki śmietnik, zarośnięty krzaczorami. Ale mam nadzieję że dzięki wspólnej pracy zrobimy z tego piękne zielone podwórko(chociaż większość sąsiadów zamiast brać się do pomocy to udawało że ich w domu nie ma i tylko zerkali zza firanki).Nie chciałam by Martyna uczestniczyła w tym sprzątaniu więc stwierdziłam że wezmę ją ze sobą miałam tylko pokazać mieszkanie i uczestniczyć w jednej umowie którą akurat miała klientka tzn korzystała ze swojej wiec ja miałam jechać tylko po pieniądze. Ale po pokazaniu jednego mieszkania okazało się że babka chce brać je na miejscu i ma być umowa.W sumie miałam mieć dwie umowy. Więc zawiozłam małą babci i popędziłam do pracy. To był bardzo udany dzień:)sobota w pracy ale dwie umowy i spory przypływ gotówki.
Po robocie byłam wypompowana jakoś tak psychicznie jak to zawsze przy umowie i jak dużo jeszcze i to jeszcze nowymi drogami to mnie trochę stresuje:) Pojechałam po małą trochę u mamy jeszcze posiedziałam i do domu. Inkowy tata zmęczony piwkował z sąsiadem już na zamkniętym podwórku i stwierdził że jedziemy coś zjeść i ja prowadzę. A ja prowadzić nie chciałam bo już miałam dość na dziś głowa mnie trochę bolała i stwierdziliśmy że pojedziemy tramwajem żeby mała miała frajdę. To był super pomysł pojechaliśmy do KFC najedliśmy się i dalej na spacer, nie trzeba było szukać miejsca do parkowania człowiek widział więcej niż przez szyby auta było przyjemnie szliśmy i szliśmy zrobiliśmy spory kawałek trafiliśmy nawet do wesołego miasteczka ale trochę mało kasy wzieliśmy ze sobą i inka za wiele nie poszalała była tylko na takiej karuzeli samoloty i na takiej typowej co się siedzi na zwierzątkach i kręcą się w koło no i jeszcze na automacie co wyskakują świstaki hehe. Bardzo jej się podobało i obiecaliśmy jej że w niedzielę też tam przyjdziemy. Do domu wróciliśmy po 21.Niestety aparatu nie wzięłam:(
W niedzielę już nadrobiłam i wyszłam z domu z aparatem. Wybraliśmy się na Jasne Błonia ( spory teren zielony w naszym mieście ) miała być jakaś impreza dla rowerzystów- przygotowanie do sezonu. Ogólnie mało się działo chyba z powodu pogody bo troszkę padało.
przejazd rowerzystów
szalona Inka nie dała sobie zdjęcia zrobić
My :) gruubooo hehe
Oni ;)
A takiego stwora spotkałyśmy na spacerze hehe musiałam mu cyknąć fotę bo robił furorę;)
No i obiecane wesołe miasteczko po raz drugi:) Za wiele atrakcji dla maluchów nie było.Inka obskoczyła jak to mówiła szalone huśtawki i samochody i zaczęło lać więc uciekliśmy do auta
Na samochodach była też inna dziewczynka z tatusiem i miała identyczną kurtkę co Inka fajnie to wyglądało dwie prawie takie same:)
Po wesołym miasteczku pojechaliśmy na zakupy. Spójrzcie jak zaparkował ten samochód. Ludzie są niesamowici aż brak słów ja bym sie po prostu wstydziła tak zaparkować.
Inka oczywiście musiała pójść na kącik zabaw dla maluchów w Auchan.
nie chciała zdjęć wredota jedna;)
Ach zapomniałam że oczywiście w między czasie skoczyliśmy na mały kebabik:/ a dziś znów staram się ograniczać jedzeniowo może tym razem się uda.....
Czy ktoś to w ogóle przeczytał? :)