Żyję mam się całkiem dobrze. Nie mam ostatnio czasu a raczej chyba ochoty na bloga. Może czas już zakończyć to pisanie. Mam wrażenie że ten blog to taka próba wskrzeszenia umarłego. Na pierwszym blogu pisałam prawie codziennie sprawiało mi to radość a tu mam wrażenie że robię to z obowiązku bu go jakoś podtrzymać. Nie mówię że zamykam bloga nie mówię że będę pisać go dalej narazie nie wiem co będzie. Wiem że jak podejmę decyzję o zamknięciu to na pewno nie wrócę po tygodniu.......
Nic nowego, specjalnego się nie dzieje. Nie chce mi się pisać o tym co kupiłam czy też co ugotowałam na obiad. Większy znaczenie ma dla mnie by poświęcić się dziecku, rodzinie, pracy i jakoś brak czasu bu tu zajrzeć czy też wdawać się w dyskusje na portalach społecznościowych.
Krową nie jestem a kobietą która zmienna jest więc nie wiem jak to będzie a póki co to kilka zdjęć na przeprosiny:
Mówiłam że kupiliśmy chomika? nie wchodzę więcej z dzieckiem do sklepu zoologicznego. Jest z nami mały chomik Kubuś to chyba roborowskiego. W sklepie kupiłam wszystko od klatki po chomika. I tak z chomikiem w torebce i klatką pod pachą wracałyśmy z Inką do domu. Chomik nazywa się tak jak najlepszy kolega Inki w przedszkolu.
jest mały dziki i wiecznie śpi. Jednym słowem nuda:/ trzeba nam było kupić szczura. No cóż chomik jest i radość też jest ale nie tak wielka bo on wiecznie śpi.
Jest jednak ktoś kto chomika bardzo pokochał. Nasz pies odkąd w domu jest chomik chodzi na dwóch łapach chyba poczuł się zagrożony jego obecnością.
Inka nie ma już dwóch zębów:)
hmmm nie ma to jak mężczyzna który dorwał się do zmywarki. Postanowił sprawdzić czy da się umyć naczynia w zmywarce uzywając płynu do mycia naczyń i tak oto piana bokami zmywarki wyciekła na podłogę.
Dobrze jest mieć kolegę ratownika medycznego który poratuje w potrzebie. Inkowy tata od kilku dni walczy z kamieniem w nerce. Kroplówka wisząca na lampie ma pomóc.....
Wczoraj byliśmy w muzeum techniki.......
tramwajara
piłka wisząca w powietrzu
Do poklikania może pojawię się jutro może za miesiąc a może już nigdy i tak zrobię angielskie wyjście bez huku po cichu.....