czwartek, 19 lipca 2012

Mam doła dołeczka dolinę..... nic mi się nie chce, pogoda mnie dobija. Inkowy tata wiecznie w pracy. Ja nie mogę się dostatecznie pracy poświęcić do Inka w domu. Niby teściowa zgadza się bym ją na czas konieczności pracy przywoziła ale widzę że nie jest z tego zbytnio zadowolona....
Jestem wredna, nerwowa i nie wiem co poradzić:( Nawet nie wiem już co z Inką zrobić. Chyba nie jestem aż tak kreatywną mamą i moje dziecko po prostu się nudzi:( a jak już coś wymyślę to ona się zabawą nudzi po 5 minutach. Inkowy jak wychodzi do roboty rano koło 8 tak wraca koło 23-24 więc słomiana wdowa ze mnie. On wypruwa z siebie flaki bo oprócz naszych bieżących ogromnych opłat chce zarobić na wakacje dla nas. Jeju jak aj chce pogodę bo dłużej tych ulew nie zniosę ! chce słońce, wodę spieczoną skórę na plecach !  pomocy !



Z nudów któregoś wieczoru a w sumie nocy stwierdziłam po godzinie 23 że jadę do całodobowego TESCO może coś kupię ciekawego i ludzi o tej porze mniej:) Wsiadłam w auto i pojechałam głównie z zamiarem kupna jakiejś bluzki ogólnie jakiegoś ciucha dla siebie. Oczywiście dla siebie nic nie kupiłam. Martynie za to kupiłam kalosze bo przy tej pogodzie to konieczność- koszt 28 zł z promocji:) Trafiłam tez na dział w Tesco z wyprzedażą. Gdzie były ostatnie sztuki i rzeczy z uszkodzonym kartonem:) kupiłam tam Ince kolejne dwa kucyki pony z akcesoriami za jedyne 34 zł( normalnie kosztowały by pewnie z 60zł) i kuchnię widoczną na zdjęciu dla lalek z piekarnikiem, mikrofalą, szafkami i nawet grająca i światełko w piekarniku- mini garnuszki i patelnie w komplecie- koszt kuchni 11zł. Kupiłam też 8 piwa bo tanie a my piwko lubimy i wyobraźcie sobie ze podchodzę z zakupami do kasy a tam Pani  z poważną miną patrząc na piwo poprosila mnie o dowód osobisty !
Byłam w szoku ! spytałam: Pani żartuje?? ona: nie ! . Z bananem od ucha do ucha dałam jej prawo jazdy, zapłaciłam  i powędrowałam do auta. To był mega komplement! Rzeczy ktore kupiłam Ince położyłam jej w pokoju by miała rano niespodziankę. Obudziła nas okrzykiem mamo tato ! i była wielka radość.




A i nowa parasolka też została zakupiona :)



Jedyne pocieszenie przy tej pogodzie -piękne dwie tęcze


przesadzamy kwiatek do nowej donicy


Skoro my kąpać się w basenie nie możemy to niech konie skorzystają: wycieczka koni na basen





zdjęcie z serii: mamo zrób mi z cyśką zdjęcie !

wypad do centrum handlowego:
 Empik


pony !


KFC ! mniam...obiadu mi się gotować nie chciało


plac zabaw w centrum handlowym
















chińszczyzna z nadmorskiego namiotu przywieziona przez babcię- moją mamę
-podstawka pod garnek
-gumki do włosów
-wykałaczki
-kadzidełka
-kalkulator....
-................. wszystko za ok 1 zł


Deszczowa pogoda a my na działce :/ nudddaaaa


ma ktoś ochotę wskoczyć do basenu???



za to sadziłyśmy chwasty w piaskownicy i je podlewałyśmy:)



Inkowy tata stęskniony za córą której prawie nie widzi- bo jak on wychodzi do pracy to ona jeszcze śpi a jak wraca to już śpi:/ wtulił się w śpiącą córę


Nic więcej nie mam do powiedzenia bo po prostu wieje nudą :( jeszcze kilka dni takiej pogody i z depresji mnie będziecie leczyć !

czwartek, 12 lipca 2012

Wczoraj byłyśmy z Inką na działce. Planowałam to od rana z momentami zawachania gdy nadchodzily wielkie chmury. Trochę popadało, potem wyszło słonko i poszłyśmy na działkę. Wcześniej przygotowałam kilka szaszłyków na grill obiadowy:)


Przed samą działką spotkałyśmy teściową która też szła na działkę więc załapała się na szaszłyka ale i tak wypominała mi że węgiel którego używam to ona kupiła. MIałam na końcu języka że przecież zaraz będzie jeść szaszłyki które ja też sama zrobiłam i sama kupiłam za swoje pieniądze mięso.....

Inka co chwilę odganiała się od upierdliwej osy, bała się bardzo. Musiałam niestety osę ukatrupić bo była agresywna.

Znów inka wpadła w wir układania puzzli. Kiedyś bardzo układała. Teraz do tego powróciła i tak rano dziś bardzo szybko ułożyła 7 układanek:) puzzle to dla niej pestka czy małe czy duże układa bardzo szybko. W ogóle szybko zaczęła układać puzzle.



Cyśka była w 7 niebie. Trawka słonko i jeszcze jakieś mięsiwo może z grilla wpadnie...


przyjaciele

Na działkę przyszłam z zamiarem zerwania wiśni na kompot i może coś jeszcze. Teściowa sama poszła i zerwała mi małą miseczkę mówiąc: powinno ci wystarczyć na kompot. Powiedziałam że więcej chciałam zerwać....  Teściowa poszła do domu bo coś kiepsko się czuła to ja wzięłam skrzynkę i tak sobie nazrywałam tyle co widać:) zrobiłam kompot i 9 słoików wiśni z cukrem na zimę.






Inka dostała od mojej mamy duże naklejki i nakleiłyśmy na już paskudne drzwi na działce,


wiśnie z cukrem

Pozdrawiam !  a co przyniesie dzisiejszy dzień???

poniedziałek, 9 lipca 2012

Po weekendzie;)

Jesteśmy ! Weekend jak najbardziej udany i jak zwykle za krótki :/
Hmmm w piątek po malowaniu drzewa był plac zabaw. Bo biedne dziecko cały dzień siedziało w domu i przyglądało się jak mama maluje. Nawet mi projekty robiła na kartkach:)

Inka i jej łopata i wiadro:) nic więcej nie chciała wziąć bo po prostu stresowała się że jej ktoś coś zabierze:/ moge tłumaczyć i tłumaczyć że dzieci tylko pożyczają że ona przecież też pożycza. Ona dalej swoje. I wszędzie zabawki ciągała-musiały być blisko niej.


mamo wyżej !

a w sumie to sama się bujać potrafię ;)



piraci na statku

W sobotę miał być mega grill ze znajomymi ale niestety na godzinę przed imprezą tak lało że imprezę jednak zrobiliśmy w domu. Każdy był przyszykowany na grilla więc przyniesione mięsiwa upiekliśmy po prostu w piekarniku:) Ja zrobiłam nieskromnie mówiąc mega smaczne szaszłyki. Jedne ze schabem inne z kurczaczkiem do tego cebula, pieczarki,papryka biała i czerwona( przyprawiłam dzień wcześniej). Gotowe szaszłyki każdy pojedyńczo zawinęłam w folię aluminiową i tak piekły się- dusiły w piekarniku we własnym sosie. Mięsko było kruche i mięciutkie a warzywa uduszone:) Gadaliśmy, jedliśmy, piliśmy a potem graliśmy w TABU. Impreza skończyła się coś koło 3. Jeden gość odpadł nam na kanapie i ciężko go było dobudzić a ja wykorzystałam chwilę i pomalowałam mu paznokcie na różowo hihi. To się facet musiał zdziwić jak wytrzeźwiał. Dziś dopiero posprzątałam chałupę po sobocie i wyniosłam z domu dwie reklamówki butelek po różnych trunkach i napojach.


W niedzielę obudziłam się coś koło 10 i patrzę a tam słońce ! Obudziłam Inkowego tatę że trzeba jakoś tą pogodę wykorzystać. TRochę byliśmy wczorajsi więc zanim doszliśmy do siebie, spakowaliśmy się i jeszcze zgadaliśmy ze znajomymi była 13 jak wyruszyliśmy nad jezioro do Ińska 100km od domu. A mieliśmy iść na działkę. To był taki spontan i fajnie było. Zabraliśmy psy i to był błąd:/ zawsze ktoś musiał z nimi siedzieć, nie mogliśmy się pokąpać we trójkę tylko się zamienialiśmy. Inka szalała w wodzie z kołem i z delfinem którego kupiłam w lidlu za 19 zł:)

w drodze






Inka szuka złota





może herbatki?





moje stopy machają do was !



W drodze powrotnej zajechaliśmy do zajazdu na obiadek. Drugi i już wiem że ostatni raz skorzystaliśmy z usług restauracji  w której płaci się przed jedzeniem. Nie wiem co to za zwyczaj ale to już drugi raz jak się z tym spotkaliśmy i tak jak w pierwszym przypadku było źle, beznadziejnie ! Czekaliśmy na obiad 55 minut. W sumie po 30 minutach Inka dostała swoje pierogi ruskie, potem po około 55 minutach ja i koleżanka dostałyśmy swoje placki po zbójnicku a po kolejnych 20 nasi Panowie dostali również swoje placki. Wrrr i jedzenie było niedobre. No jak można spieprzyć placki ziemniaczane? były starte na tarce o grubych oczkach i jadłam w sumie wióry a nie placka, miejscami ów placek był surowy i pływał w ogromnej ilości niedobrego sosu z mięsem.Kurde czemu wszyscy idą na ilość a nie na jakość. Odradzam więc pobyt w chyba (nazwy do końca nie pamiętam)Big Bar w Reczu. Pamiętajcie unikajcie miejsc gdzie płaci się przed jedzeniem. Prawda jest taka że gdybyśmy mieli płacić po jedzeniu to w połowie czasu w jakim oczekiwaliśmy na jedzenie po prostu podziękowalibyśmy i poszlibyśmy gdzie indziej. Pewnie tam tak często mieli  i temu wprowadzili system płatności przed jedzeniem. Z tego paskudnego baru popędziliśmy do koleżanki spotkać się z drugą koleżanką, ciężarną która przyjechała z Norwegii i chciała się spotkać. Pogadaliśmy, popodziwialiśmy brzuszek i koło 22 zabraliśmy się do domu.


Dzisiaj ogarniałam mieszkanie jeszcze po sobocie a potem poszłyśmy z inką na rower.







wstawiam pierwsze filmiki na bloga więc nie wiem czy coś z tego wyjdzie


upadek ;)


z drogi śledzie Inka jedzie !



piątek, 6 lipca 2012

Jest drzewo:)

Witajcie. Wiele z was już wie, widziało, podziwiało a temu kto jeszcze nie wie pochwalę się że namalowałam wreszcie w pokoju córki drzewo :))))

tak powstawało:)
Zostały mi resztki farby z salonu. Wymieszałam czekoladę ciemną z białą czekoladą w odpowiednich proporcjach( nazwy farb były inne ale ogólnie przypominały mi czekoladę)



tworzą się gałązki


o mamy już kilka liści:) ( kupiłam kilka próbek farb z grosze w fajnych kolorkach)

hmmm a co to będzie z tej brązowej plamy na drzewie?


tadam ! wita się sowa !



całe drzewko:)



tak wygląda już po ustawieniu łóżka:) Chcę jeszcze jej tam coś święcącego zamontować ale nie mam pomysłu jeszcze. NAd komodą chcę półkę może różową albo niebieską. Narazie nic odpowiedniego nie znalzałam. Aj gdybym miała dużo funduszy na to to raz dwa bym zrobiła pokój jak marzenie a tak sobie dziubię :)



Inka u taty w pracy:)
( przedszkole zamknięte i Inka raz z mamą raz z tatą w pracy)



Teraz mam trochę wolnego tzn. dzisiaj. Ciocia zabrała Inkę na lody  i ja mam chwilę na notkę. Później lecę do pracy a potem na działkę po porzeczki, sałatę itd. no i stamtąd też mam Inkę później odebrać. Nic ciekawego wam nie napiszę bo nic się nie dzieje:) może po weekendzie będzie coś do opowiadania. Pozdrawiam was !!!!

aaa tak wylewałam farbki na moje najlepsze talerze hehe ( umyły się na szczęście)


wtorek, 3 lipca 2012

Wybaczcie wybaczcie. Ja już tak mam jak mam dwa dni przerwy w pisaniu notek to potem przerwa wydłuża się do tygodnia bądź więcej. Powinnam pisać codziennie....
Ciężko mi pisać o tym co było z tydzień temu bo po prostu nic nie pamiętam hehe. To znaczy że nic na tyle ciekawego się nie wydarzyło by o tym pamiętać:)
Był festyn w przedszkolu pt. EURO 2012. Pogoda była paskudna lało strasznie. Dzieciaki zaśpiewały jedną piosenkę ( miały zaśpiewać kilka) i Panie skierowały rodziców do stanowisk grillowych, ciast, waty cukrowej itd. Kupiłam Ince watę i uciekłyśmy stamtąd bo jak tu się bawić w taką ulewę i to jeszcze bez kaloszy:/





Zaczęłam chodzić z dwiema koleżankami na rowerki- stacjonarne do klubu fitness. W sumie to trochę głupie bo można przecież wsiąść na rower i za darmo sobie popedałować ale wiem że tak jak dają mi tam w kość to sama sobie bym nie dała hehe. Chodzimy we 3 choć jedna koleżanka się już wykruszyła- nie dawała rady. Po pierwszych zajęciach ledwo żyłam. Upewniłam się też że nie mam w ogóle kondycji. Byłyśmy już chyba z 5 razy. Idzie mi coraz lepiej. W ogóle te zajęcia bardzo mi służą mam dużo więcej energii, skóra jest ładniejsza mam wrażenie że po takim wypoceniu wszystkie toksyny ze mnie wyłażą:) Jest super i wczoraj kupiłam sobie karnecik.

Weekend spędziliśmy fajnie rodzinnie. W sobotę do 15 byłam w pracy a potem wybraliśmy się do restauracji SPHINX  na małe co nieco)

W sumie żałowałam. Wzięłam shoarmę z serem a dostałam z czymś seropodobnym. Jeżeli dają produkt seropodobny to powinno być to napisane a ja płacę jakieś 5 zł za ten ser a dostaje jakieś świństwo. Inkowy tata za to miał dobre mięsko jakieś polędwiczki delux.


dziecię nam fotę pstryknęło:)


Po jedzonku inka zaciągnęła nas na salę zabaw. Było tam strasznie gorąco. Dzieci biegały i były mokre, nawet dywan był mokry. Posiedziałyśmy tam pół godziny i uciekłyśmy. Ogólnie jakaś taka syfiasta ta sala była więc tam nie wrócimy.


W niedzielę wybraliśmy się nad morze. Stwierdziłam że nie ma co odkładać wypadów wyjazdów trzeba korzystać z okazji możliwości na maksa bo zaraz będzie jesień a wtedy chce czuć że okres letni wykorzystaliśmy w pełni.

Inka w drodze:)

pędzi na plaże:)

jupiii !!!! polecam wszystkim miejscowość nad morską MRZEŻYNO. Szerokie plaże, piaszczysty brzeg bez kamieni.

Ciepło było, słonka było mało , co chwilę się chowało za tymi paskudnymi chmurami







zimne piwko mmmm:)




po zabawach na plaży czas na gofry:)

Na koniec sala zabaw którą mijaliśmy i wyjścia nie było trzeba było iść






Słońca na plaży nie było. Nic się nie opaliłam ale za to Inkowy tata się zjarał ! jak on to zrobił to nie wiem :/



Wczoraj było ładnie. To siedziałam w domu i sprzątałam. Dziś jak chcemy gdzieś iść to zimno i pada:/ Rano byłam u klienta potem zakupki na śniadanie dla rodzinki i do domu. Sama sobie na śniadanie odsmażyłam młode ziemniaczki z koperkiem i do tego szklanka maślanki mniam !




Wioluśka zaprosiła mnie do zabawy. Kosmetyki bez których się nie ruszam z domu  hmmm.

Rano po umyciu nie wytrzymam dopóki nie posmaruję buzi kremem. Zazwyczaj jest to dove(bardziej na zimę) ale latem lubię też nivea soft. Obowiązkowo eyeliner-kreseczki na powiekach czarne oczywiście, tusz do rzęs tu akurat mam miss sporty ale nie polecam.Kredka manhattan brązowa do brwi. Jakiś fajny perfum. Puder sypki by się nie świecić:) Czasami używam cieni ale rzadko. Pudru w kremie używam rzadko. Raczej się nie pudruje, czasami tylko i to głównie zimą. Latem fluid na twarzy to jakaś pomyłka.Ten co tu mam to LOREAL. Mam w sumie mało kosmetyków. Nie mam na ich punkcie fioła. Nie znam się na najnowszych trendach. Taka oto jestem:)