Witajcie. Dziś na szybko relacja z przedszkolnej Wigilii. Wigilia rozpoczynała się o 15.30. Zjawiłam się tam przed 15 by pomóc w przygotowaniu bo wpisałam się jako chętna na listę by mieć to już z głowy przy następnych imprezach. Wybrano mnie i kilka innych mam do upieczenia ciasta. Taka tradycja przedszkolna że rodzice pieką ciasta. Ja upiekłam jabłecznik z budyniem i wyszedł pyszny schodził też szybko:) Dziewczynki na ten dzień miały być przebrane za aniołki. Stroju aniołka nie miałam więc dałam ince jasną bluzkę różową pudrową spódniczkę i aureolkę. Nie przejmowałam się tym zbytnio bo w zeszłym roku podeszłam do tego poważnie sama nawet skrzydła zrobiłam z wacików a nikt nie był prawie przebrany. W tym roku jak sprawę olałam to wszystkie dziewczynki były przebrane:/ Inka akurat się tym nie przejmowała więc ja tym bardziej. Spódnicę jakąś dostała inną niż nasza i jakoś to wyszło. Byłam pod wielkim wrażeniem ile te dzieciaki opanowały. Zaśpiewali chyba z 4 piosenki świąteczne i powiedzieli ze 3 długie wierszyki. Panie pięknie je przygotowały. Byłam dumna z Inki bo mima iż jest rok młodsza od dzieciaków z gupy to radziła sobie świetnie a nawet od niektórych lepiej. Pięknie śpiewała i tańczyła:)
Na stole było dużo smakołyków. Między innymi ciasta, pierogi, sałatki, żelki, mandarynki, kawa,barszcz itd.
piękne aniołki a wśród mój mały upadły aniołek hehe bez skrzydełek:/ w bluzce z pieskiem
ale nie szata zdobi człowieka i Inkę do tańca sam król poprosił
I przybył Mikołaj. Świetny był -stary i gadkę miał niesamowitą
A co on tam przyniósł???
Dziewczynki dostały koniki pony- baletnice co się obkręcają i do tego notesik i długopis z księżniczkami
Po występach rodzice wcinali smakołyki a dzieci wariowały. Inka wyjątkowo szybko chciała iść do domu. Chyba dlatego że tata który wpadł z pracy na występ zabrał jej prezent do domu i chciała szybko się nim pobawić. Mówiła też że już jest tu dla niej za głośno i chce wracać:) Cieszyłam się bo nie chciało mi się tam siedzieć i objadać z mamuśkami.
nie ma to jak się uwiesić na płocie przedszkola zamiast szybko wracać do domu.
powrót był piękny i cudowny. Czułam się jak na planie jakiegoś świątecznego filmu. Wszędzie śnieg i chwycił mróz, każda pojedyńcza gałązka była oszroniona. Samochodów mało, cisza i tylko my i śnieg.
hmmm a może spróbować tego śniegu?
mój aniołek w świecącej aureoli:)
a mówiłam wam że te buty są świetne ?!
takie piękne zjawisko spotkałyśmy po drodze:) o tym to ja będę marzyć latem. Schłodzone piwko!
MAGIA
I tak dotarłyśmy do taty do pracy. Tatuś naprawił Ince aureolkę bo po drodze przestała świecić i pojechaliśmy wszyscy do domu.
Dzisiaj Inka nie poszła do przedszkola bo mocniej kaszlała a ja roboty nie miałam w dzień dopiero na wieczór więc poleniłyśmy się w domu. I jakiś przełom nastąpił bo Inka dziś bawiła się sama w swoim pokoju. Zawsze to ciągnie swoje zabawki do nas i tam siedzi a dziś rozłożyła się ze sowimi konikami pony których ma już chyba 18 i domkami i sie pięknie sama bawiła.
O właśnie Inkowy tata wrócił z roboty. Kupił piwko bo dziś piątek mamy weekend i będziemy sobie dziś na luzie gapić się w tv przy piwku a jutro idziemy na parapetówkę połączoną z urodzinami do naszych przyjaciół. Inka idzie z nami bo teściowa chora a mojej mamie coś w szyje wlazło i ani w prawo ani w lewo obrócić się nie może.
Pozdrawiamy was !