środa, 5 września 2012

Dopiero co pisałam że podziwiam te zorganizowane mamy i nie wiem jak one to robią..... Ktoś napisał ( niestety nie pamiętam już kto), że najczęściej te zorganizowane mamy to te nie pracujące te co mogą poświęcić cały swój czas - dzień dzieciom, porządkom, gotowaniu.  Wiem, że na pewno znajdą się takie mamy co i pracę i dom mają w małym paluszku i wszystko jest zaplanowane na tip top:) Ja jestem taka mamą trochę pośrodku. Czasami mam motorek w d.... i zrobię tyle co nie jedna w tydzień a czasami  potrafię przeleżeć cały dzień na kanapie z nosem w tv i  nic nie robię prócz bałaganu i jeszcze jestem tym zmęczona:P
Od poniedziałku  jestem raczej tą mamą z motorkiem w d.. i planem w ręku:)
Gdy Martyna w poniedziałek pomachała mi na pożegnanie i pojechała z tatą do przedszkola. Ja po zamknięciu drzwi od domu przez chwilę delektowałam się ciszą, spokojem ale też trochę mi pusto i smutno było -czyli mieszane odczucia. Wypiłam kawę, coś tam jeszcze porobiłam ( nie pamiętam) Potem pojechałam do biedronki po zakupy. Wyjeżdżając z biedronki nagle mój samochód zaczął ryczeć niczym mustang i poczułam że jakaś jego część obija się o drogę :/ już wiedziałam że to wydech się urwał. Zatrzymałam auto potwierdziłam swoje obawy i zadzwoniłam do znajomego mechanika który kazał mi do siebie powolutku przyjechać. Więc tak pierdząc i obijając wydechem ulicę dojechałam do niego na szczęście nic nie gubiąc po drodze:) Mechanik jedną część wymienił w 20 min  i moje auto już całe i zdrowe:) Ale trochę strachu się najadłam. Wróciłam z zakupami do domu zrobiłam zupę pomidorową i naleśniki z czekoladą i bananami, pranie sprzątanie i chwilę po 15 pojechałam po Inkę do przedszkola. Inka przeszczęśliwa zachowywała się tak jakby w ogóle nie było przerwy wakacyjnej i jakby nie zmieniła grupy po prostu fajnie i tyle i  cytuję:"zupa była szczawiowa pychhhaaaaaaaaaaaa". Z przedszkola pojechałyśmy do koleżanki której syn też do przedszkola chodzi ale innego i drugi jej syn-młodszy też został oddany do w sumie żłobka- prywatne przedszkole i się powoli klimatyzuje. Koleżanka opowiadała o starszym synu który jest takim rozrabiaką że do płaczu ją ostatnio doprowadził. Nie wie jak ma sobie z nim poradzić. Wtedy dopiero zauważam jakiego to ja mam anioła w domu:)

 naleśniki z kremem czekoladowymi bananami PYCHAAAA polecam !



wczoraj pierwszy raz w życiu zrobiłam pierogi ruskie  




zrobiłam też ogórki z chili na zimę

po robocie trzeba było jeszcze kuchnię posprzątać:/


Znowu zrobiłam pranie, wyszorowałam lodówkę na błysk, zawiozłam Inkowemu tacie pierogi mówiąc że kupiłam w sklepie ( wiedziałam że wtedy mi prawdę powie jak rzeczywiście smakują hehe) spróbował i powiedział że trochę ciasto za twarde ale farsz pycha. Przyznałam się że sama robiłam to nie mógł uwierzyć. Od kilku dni nie ma zbytnio dużo pracy to mogę poświęcić się domowym obowiązkom:) Z jednej strony mnie to cieszy a z drugiej wkurza bo nie zarabiam :/


Przed 16 odebrałam Inkę z przedszkola. Ona oczywiście zadowolona, Pani ją pochwaliła że cudna z niej dziewczyna, zaradna, grzeczna...... Pojechałyśmy samochodem z tą samą koleżanką co w poniedziałek na plac zabaw ,taki trochę dalej od nas więc pojechałyśmy samochodami.

moja szalona ale grzeczna córcia




ekipa się kręci - Inka jeszcze znalazła na placu zabaw swoją ekipę z przedszkola więc radość była wielka

Mały Alan zaczepiał dziewczynki



Młodszy syn koleżanki był bardzo marudny- zęby mu idą i do tego był nie wyspany bo nie spał w żłobku. Po ok 1,5 zabrałyśmy się z placu.

W domu wiadomo kąpiel Inki , zmiana pościeli bajka na dobranoc. Potem tv oglądałam i piłam sobie winko co mi kolega przywiózł z Francji z okolic St. Troipez ( nie wiem jak to się pisze)

16 komentarzy:

  1. Tez inaczej jest jak ktos ma kase, to moze sobie zorganizowac doskonale dzien :) Np. ja czesto bym wiele zrobila w Polsce, ale nie mialam czasem kasy nawet na podstawowe zakupy buuu :( Teraz mam nadzieje, ze tego nie zaznam i zawsze jakos sobie czas organizujemy. Spacery, zakupy, jakies domowe obowiazki, a jak jezyk lepiej poznamy to i kino bedzie i inne atrakcje ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pewnie że tak. Masz rację.U was z czasem wszystko się ustabilizuje i napewno nie bedziecie narzekac na brak kasy:)

      Usuń
    2. Asica oj tak prawda :( Pieniądze dużo robią, my jak nie mieliśmy to też nie wiedziałam już co robić. Teraz nie szalejemy, ale tu się kupi jakieś wycinanki, papier, bibułę, książeczki z wierszami, czy kolorowanki, zadania i dzień zupełnie inaczej wygląda.

      Usuń
  2. Nikt nie jest idealny ja tez raczej z tych co raz maja ochote na wszystko a innym razem ciezko jest wykonac podstawe ;-)
    Co do grzecznego dziecka to ja ostatnio po powrocie z urlopu ktory spedzilismy ze znajomymi i ch 2 powiedzialam do swojego ze jeszcze raz niech powie cos ze nasz Dawid jest nie grzeczny to niech przypomni sobbie jakie tamte sa toz to diably wcielone i to doslownie mieszkalismy razem przez 2tyg i nie jednowidzialam i slyszalam a najgorzej wkur... mnie zero reakcji ze strony rodzicow a nie chodzi tu wcaleo przeklinanie czy wytykanie jezora a o bardzo powazne dorosle wrecz wybryki.

    Pozdrawiam serdecznie i nie zmieniaj sie kobieto na super-wooman bo takich nie ma - kazda z nas jest inna czyli wyjatkowa ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wyjątkowo leniwa hehe;) róźne są dzieci ale też różne podejścia. Mnie córka słucha synowie mojej koleżanki w ogóle jej nie słuchali każdy biegnie w inną stronę ona tylko ich woła i goni i tak wyglądają nasze spacery. Szkoda mi jej bidulka ale za to szczupła jest hehe. A po mnie widac że za MArtyną nie muszę biegać haha

      Usuń
  3. ja generalnie nie wyobrażam sobie żeby mieć wszystko tak zorganizowane:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. to dobrze :P cieszę się że sama nie jestem w tym bałaganie hihi

      Usuń
  4. Pierogi wygladaja mega pysznie az mnie w zoladku sciska...
    Inka jest grzeczna bo i rozsadna jak na swoj wiek a te co maja takich diablow to same sobie na nie zapracowaly dzieci nie rodza sie nie grzeczne staja sie takie przez glupotem brak konsekwensji rodzicow ...prosteto jak 2+ 2
    Amen

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. tu akurat podobno teściowa ktora się nimi zajmowała tak ich rozpiesciła.

      Usuń
  5. Ja tam wcale nie uwazam ze niepracujace kobiety sa tylko zorganizowane, bo wszystko ze soba mozna pogodzic ja to raczej z tych poukladanych bez wzgledu na to czy pracowalam czy tak jak teraz ze wzgledu na Eneska siedze z nim. I powiem szczerze ze uwielbiam miec wszystko zawsze dopiete na ostatni guzik nooo taka juz jestem :)))

    OdpowiedzUsuń
  6. Ja pierogi jadam tylko ze sklepu. Jakoś tak lepiej mi smakują :D

    OdpowiedzUsuń
  7. Ja musze mieć zawsze wszystko zaplanowane i dopięte na przysłowiony ostatni guzik i nie ważne czy pracuję czy siedze w domu- wszystko musi być na tip-top... i mieszkanie posprzatane i zakupy zrobione... tylko, ze ja jestem lekko skrzywiona psychicznie bo ja KOCHAM zajmować się domem! prać, sprzatać, gotować, prasować... uwielbiam i nic na to nie poradze ;)
    ___________________
    Pierogi też sama robię :)w tym roku wzięłam się też za przetwory na zimę... i w sumie trochę mi ich wyszło =)) ogórków z chilli w końcu nie zrobilam, ale robiłam paprykę w zalewie miodowej i jest pyszna!:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Donata Ty jesteś powalona na maksa z tym sprzątanie, zaraz po mnie :D hha ha a, nie no żartuję obie równo mamy nie źle z psychiką :D Tylko wiesz co? Ja pierogów robić nie umiem :( Chyba zatem wygrałaś :))

      Inko :) Ja mimo że jestem zorganizowana, czasem też mówię dość, bo mam gorszy dzień, czy odkładam coś na "za chwilkę" i przeogromnie się cieszę kiedy wyręczy mnie w czymś mój mąż, właśnie teraz zmywa gary :D No ale ja zmywam dzień w dzień po 5 razy, to on też może raz na jakiś czas nie? :)

      Dziś Zuzia została na chwilkę z moją mamą i jak tak szłam do sklepu sama z Tomkiem, czułam się strasznie Łysa :) Nie wyobrażam sobie, by Zuzię oddać do żłobka, chyba bym dostała w głowę z nudów :)

      Usuń
    2. Ja też myślałam że nie umiem pierogów robić a spróbowałam i wyszły:) ty kiedyś próbowałaś??? Ja kiedyś inkę próbowałam dać do żłobka ale się nie przyjeła bardzo płakała więc została w domu a przedszkole kocha ! Ja się nie nudze jak Inka jest w przedszkolu mam masę zadań do roboty, praca i jak jest czas na przyjemności to też uwielbiam się im oddawać:)

      Usuń
  8. Dawno nie robiłam pierogów, chyba się zmobilizuję w weekend :)))

    OdpowiedzUsuń